Dobre samopoczucie i nienaganny wygląd to obecnie synonimy spełnionego, efektywnego życia i zapewne coś w tym jest. Trudno nie zgodzić się z powyższym stwierdzeniem. Zapewne nie determinuje ono wszystkich naszych potrzeb i definicji szczęścia, ponieważ jest jeszcze tzw. druga strona medalu – choroby przewlekle, które wpływają bezpośrednio na nasz wygląd i samopoczucie.
Jest to niezwykle trudny temat, zwłaszcza w przypadku dzieci. I tymi zagadnieniami chcemy szczególnie zajmować się w naszej Klinice.
W mediach różnego typu znajdziemy niezliczoną ilość materiałów dotyczących pielęgnacji skóry w kontekście różnych jej typów – możemy śledzić najnowsze trendy antyagingowe i wieści na temat najnowszych technologii medycyny estetycznej, ale wciąż za mało mówi się o tym – co robić, wówczas, gdy skóra choruje w związku z przeżywanym przez nas stresem, niezabezpieczonymi potrzebami emocjonalnymi.
Taką jednostką chorobową, jest właśnie AZS, czyli Atopowe Zapalenie Skóry, atopia, niegdyś zwana skazą białkową.
Mówi się – nie bez przyczyny – że jest to choroba niespełnionego potencjału, niezrealizowanych potrzeb. AZSowcy to ludzie bardzo ambitni, ale często bez adekwatnej samooceny, obniżający loty, niewymagający wiele, prezentujący mniej niż potrafią. Objawem somatycznym tych stanów emocjonalnych są właśnie wykwity i stany zapalne skóry charakterystyczne dla atopii.
AZS to tzw. zamknięte koło: stres zaostrza objawy atopii, a życie z atopią jest trudne i stresujące…
Tak, oczywiście nie musi być. Współczesna dermatologia doskonale radzi sobie z tą wciąż, mimo wszystko tajemniczą chorobą – znamy mnóstwo preparatów leczących atopie objawowo, także miejscowo, ale AZS to w dużej mierze – o czym nie mówiło się jeszcze tak głośno 30-40 lat temu – zadanie dla psychologa.
Zwłaszcza u małych pacjentów wymaga współpracy wielu specjalistów: pediatry, dermatologa, pedagoga (trzeba mówić o chorobie, tłumaczyć dziecku na czym ona polega-czyli psychoedukacja), a z psychologiem konsultacje pozwalają pracować nad poczuciem inności, dziwności, nieadekwatności, które mały pacjent nosi ze sobą, i z którymi funkcjonuje wszędzie – w domu, przedszkolu, szkole, na placu zabaw, u rodziny i znajomych – a każdy ma do niego o to tysiąc, często niewygodnych, trudnych pytań, informując go tym samym, że coś jest z nim/nią nie tak.
Pamiętajmy, iż nasze nawet małe dziecko w tej chorobie jest podmiotem, a my jego towarzyszem-przewodnikiem i takiego spojrzenia wymagajmy także od lekarza i psychologa. Nie ma nic trudniejszego niż utrata poczucia kontroli nad własnym stanem oraz funkcjonowanie dziecka w poczuciu, że choroba to JA i jakoś mnie ona określa. Ważny jest komunikat: Ja to Ja i jestem taki i taki, umiem to i to, a choroba zdarza się wielu, nie jest niczym wyjątkowym – jest przy mnie, ale nie jest mną.
Rolą rodzica, lekarza i terapeuty jest zaangażowanie w systematyczny proces leczenia psychosomatycznego, w tym dobór i kupowanie farmaceutyków oraz stosowanie odpowiednich maści dostosowanych do różnych etapów i lokalizacji choroby. Natomiast rolą dziecka jest bycie uważnym i czynnym pacjentem, który umie nazywać i wyrażać własne potrzeby.
Jeśli tych stanów nie uda nam się osiągnąć, powinniśmy liczyć się z dysfunkcjami rozwojowymi u starszego dziecka i nastolatka. Mogą pojawić się objawy skrajnego egocentryzmu oraz zaburzeń osobowości w kierunku osobowości narcystycznej. Takie dzieci nie potrafią efektywnie i bezpiecznie budować relacji społecznych. Nieinformujący, dyrektywny rodzic, niezauważający potrzeb dziecka, alienujący go od rówieśników ze względu na stan chorobowy to opiekun, pod opieką którego dziecko staje się niewolnikiem bólu nie tylko fizycznego i ciągłych zabiegów.
W przypadku atopii możemy mówić o złotym kanonie postępowania wobec chorego, którego warto nauczyć się na zasadzie treningu umiejętności jak w każdej innej dziedzinie. Temu właśnie służy konsultacja z psychologiem, czego nie może zapewnić nam sama konsultacja dermatologiczna.
Zasady pracy z atopikiem:
Autor: mgr Anna Pasławska-Turczyn, psycholog Centrum Zdrowia Kobiet